Chemiczny deszcz opada na twój grób
Czujesz jak życie nieproszone wraca tu
Porusza ciało, które dawno miało zgnić
Choć tego nie chcesz, znowu będziesz żyć
Przegniłe mięśnie i rozrywający ból
Wychodzisz z grobu by zaspokoić głód
Czego za życia pożałowano ci
Po śmierci weźmiesz, zapukasz do tych drzwi
Noc żywych trupów
Stos rozerwanych ciał
Nikt nie przeżyje
Gdy zmarli wpadną w szał
Znajome twarze
Które kiedyś wzięła śmierć
Przyjdą po ciebie
I mózg twój będą jeść
Wrócił stryj Tadek
I gnijący, mały Janek
Będą zabijać
Od zachodu po poranek
Dziad!
W cmentarnej alei
Ktoś nagle zaczepia cię
Jakiś stary oblech
Cały ślini się
Prosi cię o drobne
Chwyta cię za rękę
Martwy i bezdomny
Porwany obłędem
Dziad!
Nie ma swego grobu
Bezimienny cap
Ten sprośny stary kozioł
To trup od wielu lat
Prosi cię o drobne
Chwyta cię za rękę
Martwy i bezdomny
Porwany obłędem
Czułeś się bezpiecznie
Na nadmorskiej plaży
Przepiękna pogoda
Kobiety jak z marzeń
Nagle słychać krzyki
Jakieś poruszenie
Krew tryska wokoło
Ktoś upadł na ziemię
Mewy!
Mewy!
Mewy!
Mewy atakują!
Biegniesz w stronę morza
Dookoła wrzaski
Krwawe strzępy ciał
Rozrzucone na piasku
Tutaj leży ręka
Tam maleńka głowa
Bezlitosna wojna
Międzygatunkowa
Mewy!
Mewy!
Mewy!
Mewy atakują!
Czyje słowa słyszysz w środku nocy?
Jakie zbrodnie kryją wielkie oczy?
Czy tylko wtedy, czy przez cały czas?
Z kim się kładziesz i czy tylko raz?
Czy daleko, czy blisko grób?
Może zawsze był tu z tobą twój wróg
Może choroba, może śmierć
Może nie wiesz nic, może wszystko wiesz